Zawodowi artyści-rzeźbiarze bardzo rzadko sięgają po węgiel jako po tworzywo swych dzieł. Jest to materiał kruchy i wietrzejący. Jednak górnicy znają jego twarde, „akuratne" gatunki, doskonale zastępujące marmur czy granit. Rzeźbiarze–amatorzy, tworzący w węglu, wywodzą się właśnie ze środowiska górniczego. Częściej niż tradycyjnym dłutem posługują się scyzorykiem, świderkiem, pilnikiem i papierem ściernym.
Muzealna kolekcja rzeźby w węglu liczny blisko sto eksponatów. Ich tematyka obraca się wokół pracy górniczej. Są rzeźby przedstawiające kombajny, obudowy kroczące, stawianie stempli, pracę przy wiertarce. Wśród tytułów prac pojawiają się górnicze specjalizacje: rębacz, ciskacz, wiertacz, ładowacz, budowacze. Ale są też sceny rodzinne i obyczajowe: Karolinka w galandzie, zakochani na randce, muzykanci, matka przy kołysce dziecka. Nie brak oczywiście Skarbnika i św. Barbary.
Kolekcja wielokrotnie wystawiana była w innych muzeach, m.in. w Nysie i Gliwicach, w dąbrowskiej Sztygarce, prezentowana na muzealnym stoisku promocyjnym podczas targów turystyki. Wśród autorów prac znajdują się tacy uznani twórcy jak Maria Chudoba-Latoska, Jan Cupek, Jan Długosz, Ryszard Strąk, Franciszek Kurzeja, Józef Bednarz, Władysław Bednarz, Franciszek Misztal, Kazimierz Karwot, Jan Liszka, Leszek Sempka i Marek Śpiewla.
Poszczególnych rzeźbiarzy można rozpoznać nie tylko po specyficznym stylu, lecz także po użytym węglu (matowym lub błyszczącym). Solidne sklepione formy sapropelowe obok rzeźb humusowych, które zdają się rozsypywać w oczach. Rzeźby w graficie wydają się być miękkie, jakby wyciosane w drewnie lipowym. Rzeźbiarze znają sekrety konserwacji: czarna pasta do butów i lakier bezbarwny są takimi samymi tajemnicami rzemiosła jak smoła i gips, którymi podlepia się ubytki.
Opr. Jacek Okoń